Do przygotowania zestawienia najważniejszych i przełomowych zdjęć, które zrobiłem, zainspirowały mnie facebookowe zabawy podczas pandemii koronawirusa, polegające na publikacji okładek płyt, kształtujących gust muzyczny, zdjęć z podróży, zdjęć psów i innych głupot.
Nieliczni moi znajomi pofatygowali się, żeby napisać choć dwa słowa uzasadnienia czemu to co wrzucają, było dla nich wartościowe. Niestety większość treści pojawiała się jako wrzutka obrazków z brakiem jakiegokolwiek komentarza, co czyniło cała zabawę zupełnie dla mnie nieciekawą. Choć podobno właśnie taka była idea, by nic nie pisać. Dziwna sytuacja w czasach, gdy jesteśmy zalewani obrazkami i to właśnie osobisty komentarz ma największą wartość i pozwala wyróżnić się z tłumu treści bez znaczenia. Nieważne, prawdopodobnie i tak tego nie zrozumiem.
Jednak sam pomysł pokazania rzeczy ważnych jest dla mnie jak najbardziej atrakcyjny, dlatego postanowiłem przygotować własne zestawienie najważniejszych zdjęć, które wykonałem w ostatnich kilkunastu latach. Zdjęć, które były dla mnie przełomowe, cenne, przyczyniły się do mojego fotograficznego rozwoju, nadały moim pracom szeroki rozgłos, czy pozwoliły wznieść się na wyższy poziom.
Są to przede wszystkim zdjęcia nieco starsze, kiedy mój fotograficzny rozwój był najbardziej czytelny, ale nie tylko. Zaprezentowane tu zdjęcia często były krokiem milowym w szlifowaniu fotograficznego rzemiosła oraz przybliżyły mnie do (nieplanowanej nigdy) pracy zawodowego fotografa pejzażu. Pominąłem najdawniejsze czasy – czyli pierwsze 5 lat z aparatem w górach, kiedy pstrykałem jeszcze analogiem oraz początki fotografii cyfrowej. Były to próby zupełnie amatorskie i szkoda mi tutaj na nie miejsca, zwłaszcza, że zdjęcia z tego okresu nie były dla mnie szczególnie przełomowe.
Zapraszam do zestawienia 20 najważniejszych i najbardziej przełomowych zdjęć, które zrobiłem. Dla porządku pozostawiam je w kolejności chronologicznej.
1. Cesta úbočím Stohu, Karkonosze 2008
To podłużne i kiepskie zdjęcie ma dla mnie cholerną wartość, wręcz rewolucyjną, bo to pierwsze zdjęcie panoramiczne, które wykonałem z klatek zrobionych specjalnie w tym celu. Technicznie poruszałem się całkiem po omacku – wówczas nie było jeszcze tutoriali na YouTube, nie było warsztatów ani poradników w sieci. Fotografia cyfrowa była już popularna, ale zdjęcia panoramiczne wciąż robiło niewielu. Pierwsza sklejona poprawnie panorama była bardzo daleka od ideału, ale otworzyła mi oczy na zupełnie nowy sposób fotografowania szerokich górskich krajobrazów. Wartości tego momentu dla mojej fotografii nie sposób przecenić, bo myślenie panoramiczne towarzyszy mi w górach niemal przez cały czas, aż do dziś. Przez następne kilkanaście lat doskonaliłem technikę panoramy, dochodząc w tej dziedzinie do dużej wprawy.
2. Chojnik, Karkonosze 2008
Mgliste zdjęcia z lasów na Chojniku to było jedno z moich największych odkryć i jeden z kluczowych momentów mojego myślenia o fotografii pejzażowej. Dotąd chodziłem w góry kiedy była słoneczna pogoda – najlepiej bezchmurna. Na Chojniku odkryłem, że nie zawsze jest wtedy najlepiej. Mgła pojawiająca się tam podczas deszczowej pogody, okazała się pewniakiem dobrych i nastrojowych krajobrazów – dużo lepszych od zdjęć robionych podczas słonecznej aury. 12 lat temu, ten opatrzony dziś motyw mglistego lasu był pewnego rodzaju odkryciem, więc później jeszcze wielokrotnie powtarzałem ten temat. Były to jedne z pierwszych zdjęć, które zapewniły mi popularność na portalach fotograficznych, które w czasach przedfejzbukowych skupiały ruch w branży.
3. Serak, Hruby Jesenik 2009
Pierwszy w moim życiu warun z prawdziwego zdarzenia. Ten czerwcowy dzień w Hrubym Jeseniku zakończył się kosmicznym czerwonym zachodem słońca, który był trudny do fotografowania, bo wciąż padał deszcz, a ja nie miałem statywu i generalnie nie bardzo potrafiłem wykorzystać ten moment. Warun z tego pleneru jeszcze wielokrotnie był dla mnie punktem odniesienia dla wymarzonych warunków do focenia w górach i nauczył mnie, żeby zawsze zabierać ze sobą statyw i szmatki do przecierania filtrów.
4. Wielki Szyszak, Karkonosze 2011
Bardzo ważne dla mnie zdjęcie, bo był to jeden z pierwszych górskich wschodów słońca, który wymagał pobudki o 1 w nocy, kilkugodzinnego nocnego marszu w śniegu, a później oczekiwania na wschód w zimnie. Nigdy wcześniej nie szedłem specjalnie na wschód w górach z samego dołu – raczej fotografowałem będąc już u góry na biwakach czy w schroniskach. Ta akcja przekonała mnie, że jest to możliwe i wcale nie aż tak trudne.
Zdjęcie, które wtedy zrobiłem jest ważne jeszcze z jednego powodu, jego dobre przyjęcie na kilku górskich facebookowych stronach, przekonało mnie do założenia jesienią 2011 r. własnej strony na Facebooku: Karol Nienartowicz Mountain Photographer, która całkowicie odmieniła i przyspieszyła mój fotograficzny rozwój. Możliwość dzielenia się zdjęciami z szeroką publicznością to był wielki kop motywacyjny. Był to czas, gdy takich autorskich fotograficznych stron było jeszcze naprawdę niewiele, a ruch wciąż skupiał się na portalach fotograficznych, takich jak Plfoto, Digart, 1x czy 500px. Jak się później okazało wczesny start ze stroną na Facebooku był krokiem w przyszłość, który nieco wyprzedził znaczące załamanie ruchu w serwisach foto i przeniesienie aktywności na Facebook, a potem również na Instagram.
5. Aiguilles d’Arves, Alpy Delfinackie, Francja 2012
Zdjęcie rannej owcy na Le Gros Crey w Alpach Delfinackich do dziś jest jednym z najbardziej przełomowych zdjęć, jakie zrobiłem. To zdjęcie po raz pierwszy zapewniło moim pracom naprawdę szeroki rozgłos pojawiając się w mediach, zdobywając laury na stronach o tematyce fotograficznej, otrzymując wyróżnienia w konkursie. Ten chwilowy skok popularności przyczynił się do masowego zainteresowania moją stroną na Facebooku, która przez pierwsze 9 miesięcy nie notowała zbyt wielu wejść. Wszystko zmieniło się właśnie w sierpniu 2012 r. kiedy opublikowałem w sieci to zdjęcie. To co się wtedy działo było niesamowite i dodało mi bardzo dużo wiary w to co robię.
6. Trzy Korony, Pieniny 2013
Pierwsza w życiu wizyta w Pieninach na początku 2013 r. była trudna. Pogoda była fatalna, śnieg padał w apokaliptycznych ilościach, a słońce przez cały tydzień pojawiło się zaledwie na 20 minut. Ale te 20 minut podczas pierwszego poranka wystarczyły, aby na Trzech Koronach uchwycić magię. Ten obrazek zapewnił mi pierwsze w życiu Grand Prix w ważnym konkursie fotograficznym pod patronatem National Geographic. Za kosmiczną dla mnie wówczas wygraną – 10 000 zł, kupiłem później samochód. A zdjęcia komisji, na czele z Martyną Wojciechowską – ówczesną naczelną NG, na tle mojego zdjęcia były bardzo miłą pamiątką.
7. Śnieżne Kotły, Karkonosze 2013
Długich czasów używałem praktycznie od samego początku swojego fotografowania, ale dopiero Filtry ND pozwoliły na swobodne poruszanie się w tym temacie i długie naświetlanie nie tylko nocą, ale również w ciągu dnia. Panorama Śnieżnych Kotłów z kilku pionowych zdjęć zrobionych podczas wietrznej pogody późną wiosną 2013 r. przekonała mnie, że długie czasy to fascynująca przygoda. To zdjęcie również zdobyło dużą popularność i okazało się dla mnie ważne. Doświadczenie z zastosowaniem ciemnych filtrów było bezcenne, bo jeszcze w 2013 r. przeprowadziłem się nad morze, gdzie przez trzy lata filtr ND był moim podstawowym narzędziem pracy.
8. Matterhorn, Alpy Walijskie, Szwajcaria 2013
Podświetlony czubek Matterhornu, który sfotografowałem we wrześniu 2013 r. był pierwszym wiralem w moim życiu. Zdjęcie po publikacji w sieci rozeszło się wirusowo po internecie i było pokazywane na stronach całego świata – nawet w Afryce i Ameryce Południowej! Zyskało również uznanie na wielu portalach foto, między innymi na 500px, gdzie zwróciło uwagę jednego z najbardziej znanych pejzażystów na świecie – Maxa Rive. Komplement od Maxa był dla mnie wówczas wielkim motywatorem i okazał się początkiem naszej fotograficznej znajomości, która trwa do dzisiaj.
9. Droga Mleczna, Mont Blanc, Alpy, Francja 2013
Pierwsze udane nocne zdjęcie Drogi Mlecznej zrobiłem w Alpach we Francji w 2013 r. nieco ponad pół roku po zakupie Canona 5D mk II. Wcześniejsza lustrzanka Sony generowała bardzo mocne szumy na wysokich czułościach, przez co zdjęć nocnych nie robiłem prawie wcale. Będąc a Alpach parametry i ostrość dobierałem zupełnie po omacku, nie posiadając jeszcze zbyt dużej wiedzy w zakresie zdjęć nocnych w górach. To ujęcie stało się początkiem fascynacji nocnym niebem i zachęciło mnie do dalszych eksperymentów podczas kolejnych fotograficznych plenerów, nie tylko w górach, ale również w miastach.
10. Śnieżka, Karkonosze, 2013
To był jeden z najbardziej pamiętnych plenerów w moim życiu podczas zimowego wschodu w Karkonoszach w grudniu 2013 r. z moim nieżyjącym już kolegą Tomkiem Gadomskim. Mroźny wschód na Śnieżce, gdzie w ekstremalnych warunkach fotografowaliśmy przez ponad 3 godziny był jednym z najtrudniejszych doświadczeń fotograficznych w moim dotychczasowym życiu. Nigdy wcześniej nie sądziłem, że mój organizm ma tak dużą wytrzymałość na zimno i wiatr.
Podczas pleneru, który w sumie trwał kilkanaście godzin (aż do zachodu słońca i nocnego zejścia), przekonałem się, jak bardzo można poświęcić się dla swojej pasji, a jednocześnie jak wielkie zadowolenie odczuwać z jej efektów. Zdjęcie zasypanych śniegiem spodków na Śnieżce, które wtedy zrobiłem, było jednym z moich najlepszych zdjęć w tamtym okresie i było publikowane wielokrotnie w mediach (również za granicą) i w sieci, zdobyło również kilka laurów w konkursach. Po tym plenerze wielokrotnie jeszcze wracałem zimą do tematu ośnieżonych spodków, który później stał się bardzo popularny. Po tym plenerze zainteresowała się naszym wypadem telewizja TVN, która postanowiła przyjechać do Karpacza na wywiad z Tomkiem, w którym niestety nie mogłem wziąć udziału, bo byłem już w Gdańsku.
Zobacz również:
11. Mewia Łacha, Gdańsk 2014
Podczas mieszkania przez 3 lata w Gdańsku, z dala od gór, zainteresowałem się zjawiskami pogodowymi, które chętnie fotografowałem. Szczególnie upodobałem sobie fronty burzowe, które w Gdańsku pojawiały się może niezbyt często, ale bywały efektowne. Zdjęć z efektownymi chmurami mam z tego okresu wiele, ale absolutnie wyjątkowe jest jedno z nich, które było też jednym z pierwszych. Naprawdę cały plener był wtedy wyjątkowy, bo na burze zanosiło się już od samego rana, ale finałem było wieczorne zdjęcie efektownej i rzadko spotykanej chmury rolkowej. To wydarzenie jeszcze bardziej nakręciło mnie do obserwacji pogody, śledzenia warunków, burz, obłoków srebrzystych czy zórz polarnych.
12. Górki Zachodnie, Gdańsk 2014
Jedno z moich najpopularniejszych zdjęć podczas okresu mieszkania w Gdańsku zrobiłem na falochronie w Górkach Zachodnich. Zdjęcie było wówczas licznie komentowane i zdobyło wielką popularność w trójmiejskich serwisach społecznościowych. Dzięki niemu po kilku miesiącach mieszkania nad morzem zaistniałem w środowisku gdańskich fotografów. Pewnie dziwnie to zabrzmi, ale zdjęcie wzbudziło również mnóstwo kontrowersji – wiele osób zarzucało mi manipulacje, wklejenie słońca w Photoshopie i inne oszustwa, bo podobno: cyt. „słońce w Gdańsku nie zachodzi nad morzem”.
To zdjęcie zapoczątkowało moją rozpoznawalność w Gdańsku do tego stopnia, że kiedy wyjeżdżałem na stałe z Trójmiasta w 2016 r. to artykuł z tą informacją pojawił się na ogólnopolskiej stronie głównej Onetu! Tak było, nie zmyślam 🙂
13. Zorza Polarna w Górkach Zachodnich, Gdańsk 2015
Zorza w Gdańsku? Okazało się to możliwe w marcu 2015 r. Dzięki obserwacji pogody i szybkim decyzjom byłem wówczas jedną z pierwszych osób w Polsce, które publikowały zdjęcie tego zjawiska w sieci. Fotografia zorzy nad Bałtykiem to był prawdziwy szał! Zdobyła wielką popularność, była udostępniana tysiące razy, a po dwóch dniach pojawiła się na okładce trójmiejskiej Wyborczej. Popularność tego ujęcia towarzyszyła mi jeszcze bardzo długo.
Dla mnie to zdjęcie było bardzo ważne również dlatego, że to pierwsza zorza w moim życiu – sfotografowana rok przed pierwszym wyjazdem na północ. Od tego marcowego wieczoru na bieżąco śledziłem prognozy zorzowe – nauczyłem się je śledzić, zrozumiałem czym są indeksy Kp i Bz, dzięki czemu poznałem lepiej zwyczaje tego efemerycznego zjawiska. Na kolejną zorzę nie musiałem długo czekać, bo jeszcze w tym samym roku sfotografowałem ją w Polsce dwukrotnie – w Gdańsku (październik) i Górach Kaczawskich (grudzień).
14. Sesja ślubna w Skandynawii, Reinebringen, 2016
Tutaj należałoby pokazać cały set 30 zdjęć, bo tak były one publikowane, ale wybrałem pierwsze z zestawu. Po moim ślubie w 2016 r. wybrałem się wraz z żoną w 45-dniową podróż po Skandynawii – przejeżdżając całą Norwegię, Szwecję, Finlandię i Kraje Bałtyckie. Podczas górskich wypadów zabieraliśmy do plecaka ślubną sukienkę i w najciekawszych lokalizacjach robiliśmy plenerowe zdjęcia ślubne, które kilka miesięcy po powrocie opublikowałem na Facebooku.
Nasza sesja, poza świetną przygodą, okazała się ogromnym sukcesem medialnym i zawdzięczam jej naprawdę wielki skok popularności. Zdjęcia były publikowane praktycznie we wszystkich mediach informacyjnych w Polsce i bardzo wielu mediach zagranicznych na całym świecie. To był kolejny wiral, tym razem na naprawdę wielką skalę. Przez miesiąc jeździliśmy po mediach w całej Polsce, gdzie wraz z żoną udzielaliśmy wywiadów do telewizji (TVP, TVN, Strimeo), gazet (Wyborcza, NPM, Metro, Nasze Miasto i inne) i portali internetowych (Onet, Gazeta.pl, WP, O2, Interia, Newsweek i inne). Ta sesja okazała się wielkim sukcesem, po którym mógłbym spokojnie zaczynać karierę jako ślubny fotograf plenerowy, bo tyle otrzymywałem zapytań. Odmawiałem wszystkim i zrobiłem tylko jedną taką sesję dla znajomych.
15. Kvalvika, Lofoty, Norwegia 2016
Pierwsza mocna zorza z prawdziwego zdarzenia! Dla mnie moment absolutnie wyjątkowy i zdjęcie zrobione w świetnych okolicznościach przyrody podczas biwaku na plaży na Lofotach. Do dziś jest ono jednym z moich ulubionych zdjęć w ogóle i zostało nawet docenione w konkursie o tematyce podróżniczej. Dzięki nagrodzie pojechałem po raz pierwszy do Izraela i przede wszystkim Jordanii, w której się zakochałem i wracałem jeszcze dwukrotnie.
16. Rapadalen, Sarek, Szwecja 2016
Rapadalen uważam do dziś za absolutnie największe odkrycie w moim fotograficznym dorobku. Mimo, że minęły 4 lata od wizyty tamże, nadal bardzo niewielu fotografów tam dociera, bo wymaga ono marszu o długości 23 km w jedną stronę. Zdjęć z tej doliny można wciąż oglądać jak na lekarstwo. Ale miejsce to jedno – a zdjęcia to drugie. A tu dzieje się prawdziwa magia! Wschód słońca, który sfotografowałem podczas ostatniego dnia pobytu do dziś uważam za najpiękniejszy w moim życiu. Trudno opisać słowami ile dla mnie znaczy wizyta w Sarku i to zdjęcie. Cieszy mnie również, że zostało kiedyś docenione przez Kordana i Belegurschiego w jednym z jurorowanych przez nich konkursów, gdzie zdobyłem Grand Prix.
17. Seceda, Dolomity 2017
Zdjęcie z Secedy pojawiło się na okładce mojej pierwszej drukowanej książki „Górskie wyprawy fotograficzne”, więc dla mnie również jest wyjątkowe. Przez entuzjastów fotografii książka została dobrze przyjęta i sprzedała się w tysiącach egzemplarzy.
18 Torres del Paine, Patagonia, Chile 2018
Wyjazd do Patagonii był dla mnie logistycznym skokiem na głęboką wodę. Nigdy nie byłem na południowej półkuli, a organizacja tak dużego i dalekiego wyjazdu była skomplikowana. Ale ostatecznie udało się w lutym 2018 r.
Konar w jeziorze nieopodal Mirador Cuernos w Torres del Paine to jedno z najlepszych (moim zdaniem) zdjęć jakie udało mi się zrobić w Chile. Zdobyło dość dużą popularność w social mediach, było publikowane w magazynach górskich i fotograficznych- polskich i zagranicznych; również było nagradzane w prestiżowych konkursach – zdobywając między innymi Gran Prix w konkursie fotografii górskiej im. Sunderlanda (2019), czy zajmując 2 miejsce w światowym konkursie 35Awards (2019), gdzie pokonało kilkaset tysięcy innych fotografii.
19. Wiatraki Shermer, Holandia 2018
Zakup drona to duży przełom dla każdego fotografa. Tak istotna zmiana perspektywy to coś, na co przez lata niewielu mogło sobie pozwolić. Dla mnie dron okazał się genialnym narzędziem na nizinach i całkowicie zmienił moje podejście do fotografowania krajobrazu w miejscach poza górami. Będąc w Holandii doznałem olśnienia widząc, że kanały, którymi przeorany jest cały kraj tworzą niesamowity świat puzzli i mozaiek, zupełnie z dołu niedostępny. Ten kwietniowy wyjazd całkowicie odmienił moje myślenie o zdjęciach z powietrza. Dziś rzadko zabieram drona w góry, gdzie i tak wszystko można obejrzeć z wysokości, ale na nizinach jest dla mnie obowiązkowym elementem wyposażenia!
20. Wadi Rum, Jordania 2019
Biwak na skałach na pustyni Wadi Rum to zdjęcie, które uwielbiam bo stoi za nim dzika przygoda. To był najładniejszy dzień podczas mojego pierwszego wyjazdu na trekking po pustyni Wadi Rum w Jordanii. Wtedy właśnie odkryłem czym jest czerwona godzina – czyli niebieska godzina w terenie pustynnym, kiedy 20-30 minut po zachodzie cały krajobraz na chwilę staje się czerwony. Olśniło mnie, że najpiękniejsze zdjęcia na pustyni zrobię tylko przez te kilka minut w ciągu całego dnia. Wiedza wtedy zdobyta przydała mi się później na pustyniach w Hiszpanii, gdzie najpiękniejsze plenery planowałem właśnie na okres przed wschodem i po zachodzie. Pozwoliło mi to również na lepsze zaplanowanie biwaków podczas kolejnego wyjazdu do Jordanii w 2020 r.
Zobacz również:
3 Comments
O.iM.iT. · 15 czerwca, 2020 o 12:56 pm
No cóż Synu! To Twój zawodowy życiorys. Piękny i podziwiany, choć mało kto wie, że prawie każde zdjęcie jest okupione długą wędrówką z plecakiem o wadze do 40 kg. A talent Twój widać, porównując najpospolitsze często „obowiązkowe” fotografie z gór, z innymi wytworami. Różnice są tak duże, że – jak piszą – niektórzy się załamują i rezygnują z kariery zawodowej fotografa. A jest teraz w Polsce sporo konkurentów. Za czasów fotografii „papierowej”, każde zdjęcie to był koszt, jego rozpowszechnienie – także koszt… Teraz te rzeczy znikły. Jest łatwiej zaistnieć, ale trudniej się wybić. Przez to każde Twoje zdjęcie jest podziwiane, boi masz „oko”, i oczywiście pasję. Gratuluję. Podziwiamy Cię i jesteśmy z Ciebie dumni
Marcin Zięba · 12 lutego, 2021 o 7:25 am
Niesamowite wspomnienia, ja poznałem Ciebie od wspomnianej sesji ślubnej w Skandynawii. Piękne zdjęcia i mnóstwo wspomnień. Bravo!
Karol Nienartowicz · 12 lutego, 2021 o 7:33 pm
Dzięki, miło mi 🙂