Park Narodowy Torres del Paine jest uznawany za jeden z najpiękniejszych parków narodowych obu Ameryk i bez wątpienia jest to jedna z największych atrakcji turystycznych w Chile. Park oferuje sporo pięknych miejsc – część z nich znajduje się przy drodze, gdzie urządzono parkingi dla odwiedzających, ale nie da się ukryć, że najpiękniejsze miejsca wymagają przynajmniej kilkudziesięciominutowej wędrówki.

Zwiedzanie Parku Narodowego Torres del Paine
Do parku Torres del Paine dostać się można w zasadzie tylko samochodem lub w ramach zorganizowanej wycieczki. Teoretycznie jest możliwe wejście piesze, ale teren jest dość rozległy i żeby się po nim poruszać i tak potrzebowaliśmy podjeżdżać, np. stopem. Powinniśmy przed przyjazdem tutaj załatwić jakąś bazę wypadową na terenie parku (hotel, camping) i dopiero stąd organizować wycieczki w poszczególne miejsca.
Wstęp do parku
Wjeżdżając do parku mamy do dyspozycji trzy wejścia:
- Sarmiento
- Laguna Amarga
- Lago Toro
My wjechaliśmy do Parku samochodem przez Lagunę Amarga, bo było to jedyne czynne wejście w lutym 2018 r. (wjazdy przez Lago Toro i przez Sarmiento były zamknięte z powodu remontów dróg). Przy wjeździe należy zatrzymać samochód i wejść do budynku administracji parku aby opłacić bilet wstępu. To nieco bardziej skomplikowana procedura, bo trzeba wypełnić jeszcze deklarację, w której podaje się imię i nazwisko, narodowość i numer paszportu. Koszt biletu dla cudzoziemców (luty 2018 r.) to 21000 CLP (4000 CLP dla Chilijczyków). Deklaracja wraz z potwierdzeniem opłaty jest dokumentem, który uprawnia do poruszania się po parku.

Baza wypadowa
Aby przebywać w Torres del Paine dłużej niż jeden dzień należy posiadać rezerwację noclegu w hotelu lub na którymś z kempingów. Ponieważ nie posiadaliśmy takiej rezerwacji zdeklarowaliśmy, że zostajemy tylko jeden dzień, ale tuż po wjeździe pojechaliśmy na jeden z kempingów zapytać o wolne miejsca. Dotarliśmy do kempingu Pehoe, który leży w pięknym i dogodnym miejscu. Miejsce noclegowe znalazło się tam bez żadnego problemu, więc wzięliśmy od razu rezerwację na 3 noce, aby spędzić w parku 5 dni. Koszt noclegu we własnym namiocie to 11 000 CLP/os. za jedną noc (ok 70 zł). Nie jest to cena niska jak za miejsce pod namiotem, ale pozwala na zwiedzanie tego wspaniałego miejsca bez łamania prawa. Na kempingu dostępne są sanitariaty z ciepłą wodą, a miejsca pod namiot posiadają zadaszenie. Teoretycznie każdego wieczoru jest możliwość podłączenia się do wi-fi, ale w praktyce nie udało nam się to ani razu, bo sieć jest wiecznie przeciążona.

Nie ma tutaj zasięgu telefonów komórkowych, i co najważniejsze, nie ma żadnej stacji benzynowej, a odległości są dość spore. Warto zatankować auto do pełna w Puerto Natales (najbliższa stacja) jeszcze przed wjazdem do Parku.
Co ciekawe próbowałem dokonać rezerwacji na tym samym kempingu jeszcze będąc w Polsce, ale nie dało się do nich ani dodzwonić, ani załatwić sprawy przez maile, więc pozostało tylko załatwienie noclegu na miejscu i to się udało.
Zobacz również:
Park Narodowy Torres del Paine zachwycił nas już w momencie wjazdu. Od rana było doskonałe światło, więc i widoki były niezwykłe. Miejsce jest szczególnie ciekawe dla fotografów, którzy za każdym zakrętem znajdą nowe ciekawe miejsca do fotografowania: góry, jeziora, martwe lasy, wodospady.
Najciekawsze trasy trekkingowe
Na mapce poniżej zaznaczyłem trasy, które warto przejść w Torres del Paine. Nie znalazły się na niej słynne przejścia trasami W i Q, które przede wszystkim przyciągają tutaj turystów. Powody ich ominięcia tłumaczę nieco niżej.

Trekking trasami W i Q
Najpopularniejsze trasy trekkingowe w Parku Torres del Paine, od 2017 r. wymagają dokonania wcześniejszych rezerwacji noclegów na kempingach (można je zrobić przez internet na stronie CONAF). W praktyce trzeba robić to z dużym wyprzedzeniem i mieć sporo szczęścia, bo rezerwacji musimy dokonać na WSZYSTKICH kempingach, które są na całej trasie (zwykle jest ich 6-7). Brak choćby jednej rezerwacji powoduje, że nie możemy wejść na szlak, bo zostaniemy zawróceni przez rangerów podczas kontroli.
W mojej opinii trekking tymi trasami jest całkowicie przereklamowany i wcale nie potrzebujecie go robić by zobaczyć najpiękniejsze miejsca w Torres. Po zapoznaniu się z dokładnym przebiegiem szlaków i widokami po drodze zrezygnowałem nawet choćby z próby załatwienia noclegów. Otóż większość najpiękniejszych miejsc możemy odwiedzić podczas jednodniowych wypadów. Jeśli więc naszym celem nie jest wyłącznie przejście tej trasy dla samego jej zaliczenia – nastawmy się na inny plan. Przebywając w Torres del Paine 3-4 dni możemy nasycić oczy cudnymi widokami w ramach kilku krótszych wycieczek, których propozycję przedstawiam poniżej.
Trekking na Mirador Las Torres
Skalne wieże Torres del Paine, od których nazwę wziął cały park, nazywa się tutaj po prostu „Wieże”. Mirador las Torres, czyli punkt widokowy na Wieże uważa się za najpiękniejsze miejsce parku Torres del Paine. Trzy skalne iglice majestatycznie stojące nad taflą jeziora w ciasnej skalnej dolinie są jedną z ikon całej Patagonii. Nie wyobrażam sobie wizyty w parku Torres bez odwiedzenia tego miejsca. Jest to pomysł na piękną całodniową wycieczkę.

Wieże najpiękniej wyglądają o wschodzie słońca – wypad o tej porze dnia polecają wszelkie foldery oraz przewodniki, więc my również postanowiliśmy wybrać się tam właśnie na wschód.

Trasa
Trasa jest dość długa i zajmuje około 4-4.30h marszu w jedną stronę. Szlak rusza spod hotelu Las Torres – jest tam duży darmowy parking. Camping Pehoe znajduje się aż 42 km od tego miejsca, więc jadąc stamtąd należy doliczyć około 45 minut na nocny dojazd. Od parkingu należy przejść jeszcze dość spory kawałek po zupełnie płaskim terenie mijając cały kompleks hoteli i domków, dochodząc w końcu do właściwego początku szlaku, który zaczyna się tuż za wiszącym mostem.

Stąd rusza się dość ostro w górę, po bardzo mocno zniszczonej drodze – pełnej luźnych kamieni, rozdeptanej na wszystkie możliwe strony. To pierwsze podejście jest dość długie i wprowadza do doliny, na drogę o nieco lepszym stanie, zwieszoną wysoko nad szumiącym potokiem.

Po krótkim fragmencie po płaskim droga stromo opada dochodząc do schroniska Chileno. O godzinie 5 rano przy schronisku nie ma żywego ducha. Stąd jest jeszcze 3,5 km marszu do kempingu Torres, gdzie zacznie się ostatni fragment szlaku. Ta część trasy to nieustanne przekraczanie potoków i marsz góra-dół po gęstym lesie. Po wędrówce w takim terenie, mocno zmęczeni dochodzimy do kempingu Torres – najdogodniejszej bazy wypadowej na Wieże. Akurat w sezonie 2017-2018 ten kemping był zamknięty z nieznanych mi powodów, choć nawet gdyby był czynny zrobienie obowiązkowej rezerwacji graniczyłoby z cudem, bo jest to najliczniej odwiedzane miejsce w Torres del Paine i wszystkie rezerwacje są zwykle wykupione na długo przed rozpoczęciem sezonu.
Ostatni etap podejścia: blisko 300 metrów „wspinaczki” po głazach w bardzo stromym terenie, może dać w kość. Na morenę doszliśmy około 10 minut przed wschodem – ekstremalnie zmęczeni (przeszliśmy trasę przewidzianą na 4,5 h w 3 godziny), ale szczęśliwi, że zdążyliśmy.

Wieże o wschodzie słońca zapłonęły czerwienią – widok był tak piękny, że aż nierealny. Światło tańczyło na szczytach przez blisko 2 godziny i był to najpiękniejszy wschód całego wyjazdu. Gdy zaczęliśmy schodzić padał już deszcz, a pierwsi turyści dopiero w tym momencie zaczynali dochodzić na morenę. Powrót odbywa się tą samą trasą.
Droga jest łatwa technicznie, tylko dość męcząca i stroma pod koniec.
Trekking na Mirador Condor
Zupełnie niepozorny szczycik wyrastający bezpośrednio spod bram campingu Pehoe można osiągnąć w niecałe 40 minut. Aż dziw bierze, że nie jest to obowiązkowy punkt, każdej wycieczki, która przyjeżdża do Torres del Paine. Ale z drugiej strony wcale mnie to nie dziwi – to darmowa atrakcja, więc nie zarobią na turystach już ani parkingowi, ani przystań łodzi, ani bufet.

Trasa
Trasa na szczyt prowadzi spod bramy kempingu Pehoe i jest oznaczona stosowną tabliczką informacyjną, gdzie znalazło się ostrzeżenie o silnym wietrze oraz przypomnienie, aby zabrać ze sobą aparat.

Podejście jest dość strome i prowadzi wpierw martwym lasem, a wyżej już w odkrytym terenie aż do rozwidlenia dróg, gdzie nasza ścieżka spotyka się z dróżką prowadzącą od drugiej strony. Po połączeniu dróg już jedna ścieżka wprowadza bezpośrednio na skalną półkę.

Widok jest niezrównany – na pewno jeden z najładniejszych w Patagonii. Wrażenia w tym miejscu są doprawdy niezwykłe. Pod stopami widzimy całe jezioro Pehoe z kilkoma wyspami, dalej taflę jeziora Nordenskjöld, a widok zamyka niesamowity masyw Cordillera Paine ze szczytami Paine Grande, Cuerno i Las Torres na czele.

A gdy uniesiemy głowę ku niebu zawsze dojrzymy sylwetkę szybującego majestatycznie kondora – króla tych terenów. Mieszkając na kempingu Pehoe odwiedziłem ten szczyt aż 5 razy o różnych porach dnia i przy każdej pogodzie – Polecam!

Zejście można zrobić tą samą trasą, lub zejść w przeciwnym kierunku (na rozwidleniu w lewo, gdzie też jest szlak) i powrócić do kempingu wzdłuż drogi jezdnej.
Trekking na wodospad Salto Grande i Mirador Cuernos
Zupełnie łatwy, godzinny szlak na Mirador Cuernos to cudowna widokowa trasa, prawie w płaskim terenie. Koniecznie musicie tu przyjść odwiedzając Torres del Paine!
Trasa piesza do punktu widokowego na Jezioro Nordenskjöld i Paine Cuernos prowadzi z górnego parkingu koło Rifugio Pudeto. Po pierwszych 10 minutach marszu osiągamy głośny wodospad Salto Grande. 15-sto metrowy wodospad znajduje się w miejscu przewężenia w skałach pomiędzy wodami jezior Nordenskjöld i Pehoe. Wodospad nie jest zbyt duży, ale może robić wrażenie, bo płynie nim rzeczywiście bardzo dużo wody i wygląda to całkiem ładnie. W tym miejscu prawie zawsze bardzo mocno wieje.

Idąc dalej łatwą trasą prawie w płaskim terenie w czasie około 40-50 minut możemy dojść do Mirador Cuernos – punktu widokowego nad brzegiem jeziora Nordenskjöld. Widok z tego miejsca (z właściwego końca szlaku, gdzie stoi ławka) nie jest może jakoś szczególnie ciekawy, bo ogromne szczyty są nieco w skrócie, a i linia brzegowa jeziora nie jest w tym miejscu zbyt urozmaicona.

Ale absolutnie warto wybrać się na tę trasę, ze względu na wspaniałe krajobrazy po drodze, które w 100% rekompensują niezbyt zaskakujący punkt końcowy szlaku. Na całej długości trasy będziemy szli wśród powykręcanych kikutów spalonych drzew z widokiem na te niesamowite pionowe granitowe wieże. Sceneria jest pełna grozy i surowego piękna – to bardzo dobre miejsce dla fotografów, przede wszystkim o wschodzie słońca.


Powrót do parkingu musimy zrobić tą samą trasą.
Valle Francés i Lodowiec Grey
Z miejsc trekkingowych położonych nieco dalej szczególnie warte uwagi są dwa z nich: Dolina Francuska i Lodowiec Grey. Obydwa z nich odpuściłem podczas swego wyjazdu, dlatego, że ich odwiedzenie wymaga rejsu łodzią, a później całego dnia marszu, a nie wydały mi się one aż tak ciekawe, żeby znaleźć na to czas. Jeśli jednak zamierzacie spędzić w Torres del Paine więcej czasu, lub chcecie zobaczyć więcej to jak najbardziej polecam. W obydwa miejsca dostać możemy się łodzią przez Jezioro Pehoe z przystani Pudeto. W obydwu przypadkach musimy przejść dość sporo kilometrów:
- Do punktu widokowego Mirador Britanico w Valle Francés około 13 km w jedną stronę (powrót tą samą drogą).
- Do punktu widokowego na Lodowiec Grey około 17 km w jedną stronę (powrót tą samą drogą).

Zapraszam do pozostałych artykułów dotyczących Patagonii. Jeśli macie pytania lub uwagi tradycyjnie podzielcie się nimi w komentarzach.
Zobacz również:
10 Comments
Marlena · 17 marca, 2019 o 8:52 pm
Oj tak! Rezerwacje kampingow na W i O to naprawde udręka … zrobiliśmy bardzo podobnie jak Wy i zgadzamy sie ze dzięki takim jednodniowym wyprawom mozna niezłe wykorzystać czas w Torres del Paine. Od siebie polecam jeszcze Mirador Ferrier niedaleko „plazy” przy jeziorze Grey. Z plazy widac lodowiec w oddali i góry lodowe pływające po jeziorze, ale gdy tam bylismy go widoczność była taka słaba ze ledwo góry widzielismy…
Krzysiek · 2 stycznia, 2020 o 12:59 am
Cześć.
Mam do Was pytanie, bo nocuje Puerto Natales i zastanawiam się żeby wynając auto i pojechać do Torres del Paine i zrobić trekking drogą którą wy zrobiliście i teraz moje pytanie, czy lepiej wziąć auto czy jednak budżetowo busem? Chodzi mi o to czy samochodem jestem w stanie zobaczyć o wiele więcej czego nie zobaczę docierając busem?
A jeśli brać auto to na jak długo? I ogólnie ile dni spędziliście w parku ?
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź
Krzysiek
Karol Nienartowicz · 10 stycznia, 2020 o 8:29 am
Ja bym brał samochód. Spędziliśmy 5 dni w Parku – uważam, że wystarczy żeby zobaczyć to co najciekawsze.
Krzysiek · 14 stycznia, 2020 o 5:06 am
A jeszcze chciałem dopytać o te 3 noce czyli 5 dni bo nie rozumiem ? 🙂
5 dni to 4 noce 🙂 – wytłumacz proszę?
Karol Nienartowicz · 14 stycznia, 2020 o 9:40 pm
1 dzień przyjazd – 3 noce – 5 dzień wyjazd
Patryk · 11 listopada, 2020 o 7:47 pm
Panie Karolu, tak jak Pana opisy Patagonii były bardzo pomocne przy planowaniu podróży, tak już po czasie muszę stwierdzić, że akurat ten wpis jest bardzo mylący, a jednocześnie, nie chcąc obrazić, powiedziałbym również, że infantylny. Jak można stwierdzać, że ” trekking tymi trasami jest całkowicie przereklamowany i wcale nie potrzebujecie go robić by zobaczyć najpiękniejsze miejsca w Torres”, nawet dodając „w mojej opinii”, jeśli się tych trekkingów nie przeszło? Rozumiem, że samemu trzeba wybrać jakąś opcję i uznał Pan, że wybrana przez Pana będzie najlepsza, ale błagam, nie stawiajmy się w pozycji eksperta, opiniując coś, czego nie widzieliśmy. Ja też na podstawie zdjęć uznałem, że nie ma konieczności przechodzenia pełnego kółka wokół masywu, ale nie wypowiadam się na temat tej części Parku, której nie widziałem, bo zdjęcia to nie wszystko, a gdyby wystarczyły, żeby ocenić miejsce, to nie miałoby żadnego celu jechać tam osobiście. I nigdy nie będę wiedział czy warto byłoby przejść całe O, bo opinie na ten temat są skrajne. Wiem natomiast, że zdecydowanie warto przejść trekking W, ewentualnie bez odnogi prowadzącej do lodowca Grey, bo dopiero po zobaczeniu przynajmniej takiej części Parku możemy dostrzec, jak ogromną różnorodność oferuje tak niewielka przestrzeń Parku Narodowego, a najlepszym widokowo dniem trekkingu, zdaniem moim oraz moich towarzyszy, był dzień obejmujący właśnie Dolinę Francuską. Wybierając natomiast jeden, najlepszy widok z całego pobytu, postawiłbym na masyw widziany z katamaranu płynącego przez Jezioro Pehoe. I na pewno jeden z piękniejszych, jakie widziałem w odwiedzonych przeze mnie ok. 70 krajach. Rozumiem, że można mieć wątpliwości co do rezerwacji noclegów, kwestii logistycznych, ale „przereklamowany”? Uważam, że nie widząc ich, odradza Pan miejsca, które nie są mniej ciekawe, niż te, które Pan widział.
Patryk · 12 listopada, 2020 o 5:02 pm
Panie Karolu, zostawiłem tu wczoraj komentarz, który się nie pojawił na stronie. Gdy próbuję dodać jeszcze raz, wyświetla się komunikat, że taki komentarz już istnieje. Jakiś problem z komentarzami czy chodzi o nieprzychylność mojej wypowiedzi?
Karol Nienartowicz · 13 listopada, 2020 o 10:01 pm
Komentarz nie pojawił się, bo zatwierdzam je ręcznie, a nie było mnie w domu przez kilka dni. Pozdrawiam 🙂
Patryk · 15 listopada, 2020 o 1:24 am
Ok, przepraszam w takim razie i może żeby nie zaśmiecać, to może najlepiej byłoby usunąć ten powyższy komentarz z pytaniem o co chodzi, oczywiście o ile to Panu odpowiada. I jeszcze jedno uściślę. Standardowo prawie niczego nie komentuję na wszelakich stronach, a tutaj pozwoliłem sobie na ten przydługi komentarz, o tym, z czym się nie zgadzam w sprawie Torres del Paine, dlatego że Pana wpisy były dla mnie bardzo pomocne przy planowaniu podróży do Patagonii, a i umiejętności fotograficzne podziwiam, więc jak w beczce miodu wyłapałem łyżkę dziegciu (w mojej opinii oczywiście, nie narzucam jej jako prawdy objawionej), to zostawiłem swoje spostrzeżenie na ten temat. W sumie jednak bardzo nie lubię tego zjawiska występującego w Internecie, że łatwiej odnieść się do czegoś z czym się nie zgadzamy, zaś to z czym się zgadzamy przyjmujemy za normę i przechodzimy nad tym do porządku dziennego, a sam to w tym przypadku zrobiłem, więc chciałbym tylko dopowiedzieć, że tak długi komentarz z mojej strony, mimo że nie do końca pozytywny, jest wręcz docenieniem pozostałych wpisów i twórczości, choć w sposób bardzo zawoalowany 😉 Po prostu na kiepskich stronach, z kiepską treścią, zwyczajnie nie czuję potrzeby nawet polemiki. Dziękuję więc za pomocne wpisy przy planowaniu podróży (oprócz Patagonii inspirowałem się również w przypadku chociażby szlaków w Karkonoszach), na pewno będę zaglądał jeszcze niejednokrotnie.
Karol Nienartowicz · 16 listopada, 2020 o 3:45 pm
Odradzając pętlę w Torres miałem na myśli walory fotograficzne szlaku, nie trekkingowe. Czytając opisy Torres u innych, przed moim wyjazdem odniosłem wrażenie, że trasa okrężna jest jedyną słuszną opcją, tymczasem dla fotografów wcale nie musi tak być. W swoim opisie skupiam się na pejzażach i uwarunkowaniach do fotografii, stąd moja opinia o przejściu pętli.