Poprzedni wpis: 10 rzeczy, które podobają mi się w Gdańsku, został przeczytany przez kilka tysięcy osób, a dziś obiecana lista rzeczy denerwujących. Są wśród nich sprawy dość błahe, które wzbudzają jedynie drobny niesmak, jak również te bardziej poważne. Większość punktów dotyczy estetyki miasta, zaniedbań i bezmyślności, które skutecznie niweczą i tak już ogromny potencjał turystyczny Gdańska. Nie jest moją intencją narzekanie jak źle wygląda miasto, a jedynie zwrócenie uwagi na to, co można by poprawić, z czego zrezygnować, a nad czym się zastanowić. I jednocześnie zdaję sobie sprawę, że spora część tych spraw jest już nie do odkręcenia.
Zobacz również:
1. Nowoczesne budownictwo
Nowoczesne kwadratowe budownictwo to chyba największa zmora współczesnego Gdańska. Niestety będzie coraz gorzej. Od kilkunastu lat puste miejsca po zburzonych w czasie wojny budynkach w centrum Gdańska są zabudowywane paskudnymi konstrukcjami ze szkła, betonu i cegły, które w sposób wyjątkowo nieudolny próbują wpisać się w zabytkowy charakter miasta. Lista paskudnych obiektów jest już całkiem spora, a przodują tu gmachy wielkich instytucji: Ośrodka Kultury Morskiej należącego do Centralnego Muzeum Morskiego oraz Polskiej Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina na Ołowiance. Zaraz za nimi plasują się kamienice na ul. Szerokiej (szczególnie brzydkie), biurowiec-apartamentowiec Amber Tower, i trochę mniej rażące mieszkania Waterlane na styku Szafarni i Długich Ogrodów. W południowej części Wyspy Spichrzów rozrasta się osiedle Aura, które niestety prawdopodobnie wyznaczy kierunek dla dalszego rozwoju Wyspy, co już widać przy ul. Stągiewnej, gdzie kończy się budowa nowej szpetnej chałupy – hotelu Puro. W kolejce czeka też ul. Świętego Ducha, gdzie niedawno wycięto część drzew, właśnie w celu ponownej zabudowy. Spieszmy się kochać piękny Gdańsk, tak szybko odchodzi!
2. Szpetne reklamy
Ostatnio w modzie jest przykrywanie rusztowań rozstawionych na czas remontu lub renowacji płachtami z nadrukowanym wizerunkiem fasady zakrytego budynku. Tak robi cała cywilizowana Europa. Niestety w Gdańsku jeszcze na to nie wpadli. Za to wpadło do kasy miejskiej parę groszy za ogromną reklamę banku rozwieszoną na remontowanej kamienicy przy ul. Długiej. Wątpliwej urody reklama z wizerunkiem wielkiej gęby metroseksualnego kolesia jest modelowym przykładem bezmyślności i krótkowzroczności. Co prawda remont się skończy, a po reklamie zostanie jedynie złe wspomnienie, ale niesmak widoczny na twarzach przechodzących tędy turystów – rzecz nie do naprawienia.
Inne miejsce, które regularnie jest oszpecane to spichlerz Deo Gloria. Jego ogromna pusta ściana aż prosi się o przykrycie reklamą, najlepiej browaru lub firmy opylającej nieruchomości. To miejsce dziennie oglądają setki, a w wolne pogodne dni nawet tysiące ludzi. Nie można tej okazji przepuścić. Regularnie oszpeconych reklamami obiektów jest w Gdańsku jeszcze kilka: budynek przy Wałach Jagiellońskich, Zieleniak itd.
Podobnej urody atrakcje to liczne ogródki piwne, parasole i miejsca gdzie na świeżym powietrzu można napoić się i najeść. Całe szczęście, że zniknęły już namioty przypominające cygańskie osiedle, przy Kleopatrze na Długim Targu, za to regularnie jeszcze straszą rozpadające się, osrane przez ptactwo parasole. Liczę, że kiedyś doczekam dnia, kiedy znikną wszystkie wstrętne reklamy, a ogródki piwne będą trzymały estetyczny poziom.
3. Płoty, płotki, ogrodzenia
Ilość płotów w ostatnim roku w centrum miasta mogła przyprawić o zawrót głowy. Przecinając w poprzek Główne Miasto, spotykałem w czasie 10 minut od 3 do 6 płotów. Wystarczy zejść z głównych ulic, by po kilku krokach wkroczyć w świat ruin, dziur w ziemi i wszędobylskich płotów. Mało jest w Śródmieściu miejsc, gdzie nie zobaczymy tych „atrakcji”.
4. Ruiny
Gdańsk to miasto ruin. Spotkać je można wszędzie. Większość stoi jeszcze od czasów zakończenia II wojny światowej, kiedy Gdańsk zniszczyła Armia Czerwona. Nie ma sensu prowadzić inwentaryzacji wszystkich rozwalonych obiektów, bo nie starczyłoby miejsca pod tym wpisem. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że te, które nie mają szans na ratunek zostaną rozebrane, a pozostałe doczekają lepszych czasów i ożyją pod skrzydłami nowych właścicieli z grubymi portfelami i głowami pełnymi pomysłów.
Na osobną refleksję zasługuje temat ruin na Wyspie Spichrzów. Choć pojawiło się nowe nabrzeże, które na dobrą sprawę odmieniło oblicze tego miejsca, które wreszcie przestało straszyć jak jeszcze kilka lat temu, wyspa wciąż jest w większości zrujnowana i niezagospodarowana. Część północna – najbardziej wyeksponowana i jednocześnie najbardziej zaniedbana, która stoi obecnie wciąż prawie pusta, nadal jest zagrożona powstaniem nowoczesnych kamienic z betonu i szkła (podobnych do tych na osiedlu Aura), które niby mają nawiązywać do starej zabudowy. Tak przynajmniej przewiduje zwycięski projekt na zagospodarowanie tej części miasta, który ma zostać w przyszłości zrealizowany.
5. Bałagan na Starym Przedmieściu
Bezpośrednio sąsiadujące z Głównym Miastem Stare Przedmieście przedstawia dziś obraz nędzy i rozpaczy. Dawniej w tym miejscu mieścił się dworzec kolejowy Gdańsk Kłodno, a dziś, kiedy nie stają już tu żadne pociągi, jest to miejsce wielkiego nieładu, dezorganizacji i chaosu.
6. Szyld kibla przy Zielonym Moście
Z potrzebami matki natury nie ma sensu walczyć, bo dotyczą wszystkich. A sam jako przewodnik dobrze wiem jak ważna jest rola toalet publicznych podczas zwiedzania miasta. Mam jednak wrażenie, że niektórzy reklamują swoje wychodki zbyt nachalnie, szczególnie w tak atrakcyjnym miejscu jak Zielony Most. Miejsce, które jest wizytówką Gdańska, obowiązkowo odwiedzane i fotografowane absolutnie przez każdego turystę zostało oszpecone ogromną (jak na tego typu istotną informację) tablicą informującą o obecności w tym miejscu publicznego kibla. To jedna z tych małych rzeczy, która mnie strasznie wkurza w miastach, bo można by zaprojektować to w inny sposób. Dodam nawet nieśmiało, że wcale nie trzeba pisać półmetrowymi literami „WC”, by zainteresowany trafił do wygódki. Uwierzcie, że osoba, która naprawę jest w potrzebie skutecznie poradzi sobie z oznakowaniem zastepczym, np. czytelnymi dla każdego piktogramami. Można by nawet wykuć takie w kamieniu i pomalować. Świetnie nawiązałyby do dawnych tablic z nazwami ulic, których w Gdańsku wciąż jest sporo. Ale komu by się chciało poświęcać tyle uwagi sraczom?
7. Nieoświetlone fasady Dworca Głównego i Domu Angielskiego
Gdańsk nocą robi okazałe wrażenie. Kluczowe obiekty są przyzwoicie oświetlone, a nocne zdjęcia należą do najchętniej oglądanych, bo Gdańsk wychodzi na nich rzeczywiście świetnie. Jednak nawet średnio uważny obserwator zwróci uwagę, że dwa okazałe budynki w centrum wciąż nie doczekały się jeszcze oświetlenia. Czarne, upiorne fasady to bryły Domu Angielskiego na ul. Chlebnickiej, która sąsiaduje z Długim Targiem, oraz budynek Głównego Dworca kolejowego. Obydwa gmachy to architektoniczne perełki. Dom Angielski jako największa kamienica mieszczańska w mieście jest z racji 8 kondygnacji i sygnaturki wieńczącej wielospadowy dach najbardziej wyeksponowanym punktem panoramy miasta zaraz po wieżach kościołów i ratusza. A gdański dworzec to prawdopodobnie najładniejszy obiekt, którym zarządza PKP w tym kraju. Warto coś z tym zrobić – we wspólnym interesie.
8. Ławy Mięsne
Nie mają ostatnio szczęścia Ławy Mięsne w temacie zagospodarowania terenu. W czasach średniowiecznych wyznaczano w Gdańsku miejsca handlowe dla przedstawicieli licznych cechów rzemiosła spożywczego. Kramy dla rzeźników postawiono na Głównym Mieście tuż obok miejsca gdzie dziś wznosi się Kaplica Królewska. Stopniowo niszczejące od XIX w. zostały ostatecznie rozebrane w 1945 r. lub wcześniej.
W ostatnich latach w miejscu dawnych Ław była wielka dziura, określona przez lokalne media pięknym i trafnym mianem Dziury Wstydu. Z początkiem maja 2014 r. dziurę po wielu latach wreszcie zasypano i pojawiły się liczne projekty zagospodarowania tego zakątka, a wszystkie koncepcje skupiają się wokół pomysłu utworzenia tutaj skweru. Obecnie, mimo szumnych zapowiedzi, nadal niewiele się w tej sprawie dzieje, za to powstał skwer prowizoryczny. Kiedy tamtędy przechodzę i patrzę co wykonano, to chyba jednak wolałbym, żeby ten teren pozostał pusty, póki nie pojawi się konkretny pomysł.
9. Wieżowce
Gdańsk to stare miasto o niskiej zabudowie. Jak w każdym mieście o średniowiecznej lokacji wśród wyróżniających się wysokością budynków były jedynie kościoły, pałace i okazałe kamienice mieszczańskie. Są to obiekty, które świadczą o atrakcyjności i bogactwie miasta. W XX w. ta wielowiekowa tradycja została zaburzona przez postawienie na terenie Starego Miasta (nie mylić z Głównym Miastem) 3 ohydnych wieżowców: wiecznie brudnego Zieleniaka, Hotelu Mercure „Hewelius” i biurowca Proru. Widoczne zewsząd budynki uroku miastu nie dodają, a wystarczyło wydzielić osobną dzielnicę (wzór: La Defense w Paryżu; na zdjęciu niżej) na tego rodzaju architekturę, by nie straszyła w centrum.
Niestety kierunek rozwoju miasta jest inny. Obecnie naprzeciw bram Stoczni Gdańskiej powstaje kolejny biurowiec – Tryton, szczęśliwie nie aż tak wysoki, za to cały ze szkła.
10. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
To chyba dobrze?
9 Comments
~HiPhoto · 17 listopada, 2014 o 7:08 pm
Karolu,
… i o czym mamy rozmawiać? Wrzucony z piękna gór na pole współczesnej „deweloperskiej” architektury. krzyżtoporski scyzoryk mi się w kieszeni otwiera (w Krzyżtoporze zarąbali postawiony na kwadrans mi statyw), gdy słyszę o: „Plaza”, „Residence” i temu podobnych marketingowo-ulubionych… rzygowinach. W Trójmieście bywam rzadko, tyle na ile profesjonalne tryby przywleczą. Ale chciałbym postawić aparat i zrobić zdjęcia naprawdę przyjaznemu otoczeniu.
Pozdrawiam,
Maciek
~joten52 · 17 listopada, 2014 o 11:19 pm
Brawo Karol. Takimi wpisami więcej powiesz plebsowi o Gdańsku jak niejeden jajogłowy profesor z telewizora.
~Olo · 1 grudnia, 2014 o 8:29 am
Obawiam się, że ta wielka ściana hotelu Puro, wkrótce będzie „miejscem na twoją reklamę”. Bo lepszego miejsca w Gdańsku chyba nie ma 😉
~luk · 3 grudnia, 2014 o 2:14 pm
jak ktoś był w Paryżu to wie, ze miasto to nie do końca się ustrzegło wieżowców… w centrum stoi olbrzymi, bodaj 200metrowy klocek.. pozdr
~KarolNienartowicz · 3 grudnia, 2014 o 2:54 pm
Ta, ponoć najlepszy punkt widokowy w całym Paryżu 😉
~karol119 · 3 grudnia, 2014 o 3:21 pm
Każde miasto ma swe brzydkie miejsca, zaniedbane fragmenty. W Gdańsku i w wielu miejscach w Polsce to dzisiaj tzw. pozostałości po PRL-u. a i współcześni architekci i planiści przestrzeni też 'smaku” nie zdążyli łyknąć na tyle, by to wszystko „grało”. najbardziej smuci to, że budując osiedla mieszkaniowe nie pamięta się o konieczności tworzenia „infrastruktury kulturowej” – to nie tylko skwery, ławki i piaskownice, to także punkty biblioteczne, księgarnie, dostęp do urządzeń ułatwiających kontakt ze światem. Grunt to nie wpadać w sztampę – markety, sieci nie czynią nas ani lepszymi, ani piękniejszymi. Dla pocieszenia: Polka prowincjonalna (środkowa i południowa) bywa znacznie bardziej zaniedbana.
~JR · 3 grudnia, 2014 o 4:04 pm
Słusznie ktoś przywołal Tour Monparnasse w Paryżu , a inne projekty tego typu są na tapecie .
Panie Karolu , księgarnie ? ? ? , bez przesady , dobry empik wystarczy .
Trzeba estetycznie i porządnie dbając o każdy detal /tak jak na Krakowskim Przedmieściu w Wawie/
budować infrastrukturę . Liczę na dobry projekt i wykonawstwo na Długim Targu ale jak mawiał
klasyk : kasa misiu , kasa .
JR
~AŁ · 3 grudnia, 2014 o 4:18 pm
W mieście z tradycja niestety prezydentem jest facet, który nie nadaje się na wiejskiego sołtysa. Prowadzona polityka niestety odbija się na mieście, jego wyglądzie, kierunku rozwoju, jak i na mieszkańcach. Przykre to ale widać Gdańsk nie ma szczęścia do osoby sprawującej władzę.
Do tych wszystkich zdjęć dołożyłbym zarośnięte chodniki. Jak można dopuścić, aby mając Zarząd Dróg i Zieleni dopuścić do tego aby trawa rosła nie na trawnikach, a wyrastała spomiędzy płyt chodnikowych, a trawniki były zachwaszczone. Gdy przychodzi wiosna trawniki zakwitają mleczami, a Adamowicz powinien co godzinę wysłuchiwać piosenki „Dmuchawce, latawce, wiatr…..” choć to i tak nie dałoby mu nic do myślenia……
~Szarotka · 3 grudnia, 2014 o 5:10 pm
Dobry, rzeczowy reportaż, bez narzekania. Tyle, że chyba każde miasto ma podobne problemy. Latem odwiedziłam Gdańsk po wielu latach i do dziś nie mogę wyjść z zachwytu jak piękne jest to miasto. Zpewnością dużo można i trzeba poprawić, ale proszę pomyśleć; w moim mieście , wielkością podobnym do Gdyni są tylko dwie publiczne toalety i to wogóle nieoznakowane. SKM to niedościgłe marzenie każdej większej aglomeracji.Poza tym myślę, że Gdańsk ucierpiał nie tylko przez II wojnę światową, ale też przez zmiany ustrojowo-gospodarcze po „89 roku. Płoty owszem paskudne, ale to znak, że coś się dzieje. Osobiście, patrząc na zdjęcia z ,,uchybieniami”chciałabym znów się tam znaleźć i poczuć tę cudowną atmosferę, jakiej nie ma nigdzie na świecie. Dziękując za ogromną życzliwość, pozdrawiam wszystkich mieszkańców Trójmiasta.