Jeśli stoicie przed dylematem, na który system filtrów się zdecydować, postanowiłem nieco pomóc Wam w wyborze. Postanowiłem porównać dwa systemy filtrów 100 mm, które są najpopularniejsze i najlepsze na polskim rynku: angielskie LEE i chińskie NISI. Filtry, których używałem były wykorzystywane podczas intensywnego fotografowania w górach kilkunastu krajów, nad morzem i w miastach. W sumie ponad 400 plenerów z filtrami LEE i około 70 z filtrami NISI (stan na połowę września 2017 r.). Użytkowałem ich zarówno podczas plenerów „przy drodze” i podczas wielotygodniowych trekkingów, dokładnie poznając różne aspekty pracy z każdym z tych systemów. O moich wrażeniach i opiniach przeczytacie poniżej i mam nadzieję, że będzie to dobra lektura. 🙂
1. Jakość optyczna filtrów
LEE
LEE to legendarna angielska marka produkująca filtry fotograficzne od 1978 r. Filtry LEE wykonane są z różnych tworzyw: żywiczne (filtry połówkowe) i szklane (filtry ND). Ich jakość optyczna jest bardzo dobra. Filtry nie powodują przebarwień, nawet kiedy założymy na obiektyw dwie lub trzy sztuki. Założenie większej liczby filtrów, lub użycie filtra ND o dużej gęstości powoduje ochłodzenie balansu bieli. Nieco rozczarowują powłoki antyrefleksyjne. Podczas fotografowania pod światło dość łatwo pojawiają się niechciane bliki czy smugi, ale na to mają wpływ nie tylko zastosowane powłoki, lecz również ilość zarysowań na powierzchni filtra – ale o tym za chwilę. Generalnie do jakości optycznej filtrów LEE ciężko się przyczepić, bo są po prostu niezłe.
NISI
Chińskie filtry NISI, które na polskim rynku dostępne są dopiero od kilku lat (podobnie zresztą jak LEE, które jeszcze 10 lat temu były w Polsce praktycznie nie do kupienia), wykonano z wysokiej jakości japońskiego szkła. Filtry nie powodują przebarwień, nawet kiedy użyjemy kilku naraz. Zastosowanie filtra ND lub polaryzacyjnego powoduje niewielkie ochłodzenie balansu bieli. Pod względem jakości optycznej i przebarwień filtry są na podobnym poziomie jak LEE. Ja nie zauważam większej różnicy. Odnoszę za to wrażenie, że filtry NISI nieco lepiej pracują pod światło, ich powłoki przeciwodblaskowe całkiem nieźle sobie radzą z niechcianymi blikami.
2. Odporność na zarysowania i pękanie
LEE
Filtry żywiczne są wyjątkowo mało odporne na wszelkie zarysowania. Intensywnie użytkowany filtr połówkowy, który co jakiś czas musimy przetrzeć szmatką jest bardzo podatny na mikrorysy, które powodują (po czasie) matowienie powierzchni filtra. Nie przeszkadza to podczas normalnego użytkowania, natomiast problem pojawia się przy robieniu zdjęć pod słońce – np. podczas wschodu lub zachodu, kiedy kierujemy obiektyw prosto w słońce. Na nowym filtrze dość szybko pojawiają się również większe rysy, choć to zależy oczywiście od tego jak dużo fotografujemy i w jakich warunkach, jak również od tego jak dbamy o swój sprzęt. Podczas trekkingu zdarza mi się czasem zahaczyć aparatem z założonym filtrem o gałązkę, lub dostać ziarnami piachu – bywa, że jest to przyczyną pojawienia się widocznej rysy. Filtry szare pełne, tzw. ND, które są szklane są wolne od tego problemu i bardzo trudno je porządnie zarysować. Powiem szczerze, że zdarzyła mi się jedna okazja, kiedy mogłem solidnie zarysować LEE Little Stopper, kiedy filtr upadł mi na skały, ale uderzenie okazało się na tyle mocne, że filtr się po prostu rozleciał na kawałki. Po 4 latach używania pozostałych filtrów ND nie mam na nich ani jednej większej rysy.
Nieco lepiej wygląda sprawa łamliwości filtrów żywicznych. Są one oczywiście podatne na złamania i pękanie, ale w mniejszym stopniu od filtrów szklanych. Kilka razy zdarzyło mi się uderzyć filtrem o jakieś twarde powierzchnie, kilka razy również filtr spadł na beton lub kamienie i zwykle kończyło się na odpryskach lub ułamanych rogach. Zdecydowanie rzadziej cały filtr był do śmieci, choć tak również się zdarzało.
NISI
Szklane filtry NISI są zdecydowanie bardziej odporne na zarysowania. Przecieranie filtra nie powoduje żadnych widocznych rys, nawet małych. Również duże rysy są trudne do złapania, chyba, że mocno pociągniemy filtrem po jakiejś ostrej powierzchni. Dzięki temu robienie zdjęć pod światło sprawia dużą przyjemność i nawet przy mocno przymkniętej przysłonie rzadziej pojawiają się bliki i jest ich mniej.
Niestety szkło jest znacznie mniej odporne na stłuczenia. Upuszczenie filtra na twardą powierzchnię, nawet z niewielkiej wysokości powoduje, że filtr rozpada się na kawałki. Szkło jest dość śliskie i ciężkie, więc o wypuszczenie filtrów z rąk jest znacznie prościej niż podczas pracy na filtrach żywicznych.
3. Kondensacja pary i przecieranie filtrów
LEE
Parowanie filtrów podczas pracy w dużej wilgoci (a więc bardzo często w plenerze), to jedna z bardzo uciążliwych rzeczy, z którą walczą pejzażyści. Filtry LEE parują bardzo łatwo, a zaparowania ciężko się usuwa. Zwykle trzeba jeździć szmatką na wiele stron, w wyniku czego robią się smugi, które trzeba ponownie wycierać suchym kawałkiem szmatki – jest to bardzo denerwujące. Kiedy warunki są dynamiczne zwykle uciekają nam wtedy cenne sekundy. Co ciekawe nie każda szmatka ścierała dobrze zaparowania. Pracowałem na różnych materiałach, również na dedykowanej specjalnie do filtrów firmowej szmatce, ale rewelacji nie było. Zabrudzenia i para schodziły ciężko. Podobnie szron zimą.
NISI
Filtry NISI parują zdecydowanie wolniej od LEE. Filtry posiadają powłoki NANO oraz warstwy antystatyczną, hydrofobową, i odporną na tłuste zabrudzenia powłokę ochronną, która ułatwia czyszczenie. Podchodziłem do tych rewelacji bez zbytniego entuzjazmu, bo czytałem podobne teksty już wielokrotnie w specyfikacjach różnych filtrów, a w praktyce bywało różnie. Jednak kiedy zacząłem pracę z NISI nie mogłem się nadziwić, jak łatwo schodzą zabrudzenia, woda i para. Szczególnie usuwanie zaparowań było czymś, co bardzo mi przeszkadzało w filtrach LEE. Filtr NISI zwykle muszę przejechać szmatką 1-2 razy i cała wilgoć znika. W Bułgarii fotografowałem w bardzo zmiennych warunkach i szkła parowały średnio w czasie kilkudziesięciu sekund (po każdym przetarciu). Wtedy wystarczyło raz mocno przejechać szmatką i cała para schodziła bez pozostawiania smug.
4. Wybór filtrów i akcesoriów
LEE
W tej dziedzinie obydwie firmy mają swoje mocne i słabe strony. Wybór filtrów LEE jest bardzo duży. Oprócz standardowych filtrów o najpopularniejszych specyfikacjach i typowych rodzajach przejść, dostaniemy sporo nietypowych rozwiązań, np.: filtr Solar Eclipse do fotografowania zaćmienia słońca, filtry do podczerwieni, filtry barwne i sepia, itp. Zdecydowany minus to brak bardzo przydatnego w plenerze filtra odwróconego (reverse). Z informacji na stronie LEE wynika, że firma nie produkuje tego filtra z przyczyn technologicznych i nie zamierza tego robić w przyszłości. Z akcesoriów warto wspomnieć o możliwości kupienia osłon przeciwsłonecznych do filtrów – tzw. kompendium.
NISI
Filtry NISI pozwalają na zakup praktycznie wszystkich popularnych gęstości i rodzajów gradacji (soft, hard, medium, reverse), a także oferują ciekawostki takie jak filtr Horyzont, który przyciemnia obraz tylko na linii horyzontu czy filtr Natural Night dedykowany dla fotografii nocnej, który blokuje najczęściej występujące długości fal zanieczyszczające światło. Generalnie firma NISI cały czas się rozwija i wprowadza kolejne innowacje.
5. Pudełka, saszetki i inne rozwiązania do przechowywania filtrów
LEE
System LEE posiada kilka dedykowanych rozwiązań do przechowywania i transportowania filtrów. Większość z nich wykonana jest z względnie sztywnego materiału i zamykana na rzepy, a wewnątrz posiada osobne kieszenie na każdy filtr. Osobne kieszenie są bardzo wygodne podczas pracy zimą, kiedy będziemy mogli wyjąć interesujący nas filtr nawet w rękawicach. Oto trzy najpopularniejsze rozwiązania:
Etui Lee 100 Field Pouch – wygodna saszetka do przechowywania 10 filtrów, którą można powiesić na ramieniu lub szyi, przypiąć do paska, lub głowicy statywu. To niezłe rozwiązanie jeśli posiadamy dużo filtrów i lubimy mieć je szybko pod ręką. Zaletą torebki jest jej niewielka waga.
Etui Lee Multi Filter Pouch – saszetka w formie książki, gdzie w sztywnej obwolucie zamiast kartek są przegródki na 10 filtrów. Według mnie jest to rozwiązanie mało praktyczne, kiepsko sprawdzające się w plenerze.
Etui Lee 100 Cloth Triple Filter Wrap – etui wykonane z mikrofibry pozwala na schowanie 3 filtrów. Jest to rozwiązanie bardzo lekkie i zajmujące mało miejsca. Sam z niego korzystam do dziś i sprawdza się bardzo dobrze.
Pudełko Lee Filters (100×100) – bardzo lekkie metalowe pudełko z piankową wyściółką, służące do bezpiecznego przechowywania jednego filtra 100x100mm. Jest to bardzo dobry sposób przechowywania filtrów ND. Do pudełka jest dodawana naklejka, aby bez problemu zidentyfikować jaki filtr znajduje się w konkretnym pudełku.
NISI
Pudełka od NISI różnią się od rozwiązań zastosowanych przez LEE. Filtry są przechowywane w eleganckich pudełkach obitych cienką skórą, które wewnątrz posiadają plastikowe kształtki/sloty, w które wkładamy filtry. Wszystkie pudełka i saszetki są zamykane na magnes, co jest bardzo wygodne. Problemem może być wyjmowanie filtrów w rękawiczkach. Filtry są dość ciasno ułożone, więc aby je powyciągać należałoby zdjąć rękawice, bo tylko precyzyjnym chwytem można je wyjąć, więc nie jest to do końca dobrze pomyślane. Oto najpopularniejsze rozwiązania:
NISI Case All In One 100mm – duże pudełko do przechowywania całego zestawu filtrów, mieszczące również holder, filtr polaryzacyjny i pierścienie. Dobrym rozwiązaniem zastosowanym we wszystkich pudełkach NISI jest to, że filtry stykają się z pudełkiem wyłącznie krawędziami, co zapobiega rysowaniu powierzchni. Pudełko można nosić na pasku, który otrzymujemy w zestawie. Jest ono dość ciężkie, więc niezbyt sprawdzi się w górach, gdzie sprzęt nosimy na plecach, a waga i rozmiar ma duże znaczenie, natomiast nieźle będzie się go używało na plenerach nadmorskich i wszystkich wypadach w pobliżu parkingu.
NISI Square System 100mm – wykończone skórą pudełko mieszczące 6 filtrów. Fajne rozwiązanie nie zajmujące dużo miejsca.
NISI Square System 100mm – Generacja II – pudełko nieco podobne do poprzedniego lecz posiada miejsce aż na 8 filtrów. Odpowiednio ułożone sloty zapobiegają rysowaniu powierzchni filtrów.
6. Mocowanie systemu: pierścień, holder i dekielek
LEE
Mocowanie filtrów LEE jest bardzo proste. Na obiektyw wkręcamy pierścień (zwykły lub szerokokątny, który jest nieco cofnięty, dedykowany dla obiektywów szerokokątnych), a następnie wpinamy w pierścień holder.
Mocowanie holdera LEE jest według mnie niezbyt dobrze rozwiązane. Samo mocowanie jest proste i wygodne, natomiast przy mocniejszym uderzeniu holder wyskakuje z pierścienia. W 2015 r. na grani Rochefort w Alpach straciłem podczas trekkingu cały holder z filtrami, które przy przechodzeniu wąskiej grani zahaczyłem kolanem. Holder odskoczył i upadł w przepaść.
Jeśli korzystamy z kilku obiektywów najlepiej kupić kilka pierścieni, aby przekładać holder z jednego obiektywu na drugi. To bardzo wygodne, szczególnie dla osób, które często pracują na dużej ilości obiektywów. Wystarczy raz kupić kilka odpowiednich pierścieni i można żonglować szybko i sprawnie holderem.
Holder jest wykonany z grubego plastiku. Posiada trzy sloty (ich ilość można regulować odkręcając śrubki). Sloty są dość szerokie, dzięki czemu filtry wchodzą łatwo i zawsze na swoje miejsce. Operowanie filtrami jest proste bo chodzą w holderze tak jak trzeba, ani za ciężko, ani zbyt luźno. Niestety ich szerokość sprawia, że holder powoduje winietę na zdjęciach robionych już przy ogniskowej 16-17 mm (winieta zależy od obiektywu i od ustawienia holdera).
Dekielek mocuje się na pierścienie, więc nie ma potrzeby demontowania pierścienia, aby zasłonić obiektyw.
NISI
System NISI jest rozbudowany. Podczas zakupu hodera mamy dwie opcje do wyboru:
1. Holder V2-II – prosty uchwyt, który posiada dwa sloty. Jest mocowany na pierścieniu, który dokupuje się osobno. Do każdego obiektywu można dokupić osobny pierścień aby szybko przekładać uchwyt między kolejnymi obiektywami. Holder V2-II jest tani i lekki.
2. Holder V5 – zaawansowany uchwyt, który posiada trzy sloty i pierścień z możliwością wkręcenia filtra polaryzacyjnego – więc w sumie możemy korzystać tutaj z 4 filtrów. Holder jest bardziej rozbudowany i droższy od V2-II. V5 to najlepsze i najbardziej optymalne rozwiązanie, dlatego na nim skupię się w tej recenzji.
Mocowanie holdera NISI V5 odbywa się na podobnej zasadzie jak w systemie LEE, ale jednak trochę inaczej. Pierścień Adapter Ring do którego mocuje się holder ma tylko jedną średnicę – 82 mm. Producent dodaje jednak do niego jeszcze 3 przejściówki: 67 mm, 72 mm i 77 mm. Zaletą tego system jest wszechstronność jeśli mamy kilka obiektywów o różnych średnicach, lub nawet kilka aparatów.
Łącznie pierścienia z dwóch części może być jednocześnie wadą tego systemu i jego zaletą. Jeśli planujemy pracować na kilku obiektywach i posiadając tylko jeden pierścień będziemy próbowali odkręcać go za każdym razem, kiedy chcemy zmienić obiektyw, możemy mocno się zdenerwować. Pierścienie nie zawsze odkręcają się razem, czasem przejściówka zostaje na obiektywach, czasem pierścienie się zapieką. Może to być denerwujące, chyba, że zrobimy tak samo jak w przypadku systemu LEE – dokupimy dodatkowe Adapter Ringi i wkręcimy je na stałe na wszystkie używane obiektywy. Ja właśnie tak zrobiłem, więc teraz przenoszę holder jednym ruchem między pierścieniami, identycznie jak w systemie LEE – z tą różnicą, że NISI Adapter Ring ma znacznie więcej możliwości od prostego pierścienia LEE. Wówczas łącznie pierścienia z adapterem może okazać się zaletą, bo jeżeli zmienimy obiektyw lub aparat na taki, który ma inną średnicę, nie musimy dokupować całego ringu, tylko bierzemy jeden z adapterów dołączonych do zestawu. Super rozwiązanie!
Na brawa również zasługuje mocowanie holdera do pierścienia. Odbywa się to na zatrzask, który nie odskakuje, więc możemy zahaczać holderem ile chcemy i o co chcemy i nie musimy się bać, że holder odskoczy i drogie filtry polecą na glebę.
Holder został wykonany z wysokiej klasy lotniczego aluminium i wygląda bardzo elegancko. Posiada trzy sloty na filtry, które są dość wąskie, dzięki czemu nie mamy winiety nawet przy ogniskowej 16 mm, choć to oczywiście zależy również od obiektywu i metody jego ogniskowania. Filtry poruszają się w uchwycie bardzo ciasno (może czasem nawet za bardzo), ale dzięki temu mamy pewność, że nic nam nie wypadnie. Wąskie sloty powodują, ze czasem można mieć kłopot z wetknięciem filtra do odpowiedniej dziury (szczególnie dotyczy to zewnętrznego slotu), bo filtr się zblokuje. Bywa to denerwujące.
Dekielek w systemie NISI działa na bardzo podobnej zasadzie jak w LEE – nakłada się go na pierścień.
7. Mocowanie filtrów: filtr polaryzacyjny
LEE
Mocowanie filtra polaryzacyjnego nastręcza problemów, bo filtr ten się obraca i fajnie jeśli obraca się niezależnie od reszty systemu. W systemie LEE rozwiązano to w ten sposób, że filtr wkręca się w specjalną obręcz, montowaną się na stałe w miejsce ostatniego slotu holdera. Holder taki posiada wtedy mniej slotów, bo tylko dwa.
To rozwiązanie ma kilka minusów:
-najlepiej posiadać osobny holder do pracy z polaryzatorem. Taki holder pozwala na zamontowanie tylko dwóch dodatkowych filtrów.
-obrócenie holderem wymusza korekcję ustawienia polaryzatora, bo zakręcenie całym holderem kręci również pierścieniem z zamontowanym polarem.
-system ten jest bardzo kosztowny bo filtr ma średnicę aż 105 mm (!). Koszt samego polara wraz z adapterem to około 1800 zł, więc ponad dwa razy więcej niż cały system NISI: holder+pierścienie+filtr polaryzacyjny! Jeśli do tego dokupimy jeszcze jeden holder to koszt rośnie o kolejne kilkaset złotych. Zdecydowanie jest to opcja dla bogatych i wcale nie dziwi, że większość użytkowników systemu LEE rezygnuje z zakupu polaryzatora tej firmy, kupując zwykły nakręcany filtr, przez co nie łączy efektów działania filtrów połówkowych z polaryzatorem.
Plusem tego systemu jest to, że mając osobny holder nie musimy bawić się we wkręcanie filtra, tylko od razu zakładamy cały holder. Szybkie i dość wygodne, ale na tym niestety koniec plusów.
NISI
Mocowanie filtra polaryzacyjnego NISI jest bardzo pomysłowe i świetnie sprawdza się w plenerze. Filtr jest wkręcany nie do holdera, tylko bezpośrednio w pierścień Adapter Ring. Obraca się go za pomocą kółek, znajdujących się z tyłu pierścienia. Kółka chodzą bardzo luźno i nie blokują się, więc obrót jest łatwy i szybki. Dopiero na pierścień wkładamy holder z pozostałymi filtrami, dzięki czemu filtry płytkowe i polaryzator obracają się niezależnie od siebie. Filtr polaryzacyjny w tym zestawie ma rozmiary tylko 86 mm, więc jest tani. Jeśli chcemy wkręcić lub wykręcić filtr, musimy zdjąć na chwilę holder z filtrami (jeżeli holder jest bez filtrów, to nie musimy go zdejmować – patrz na zdjęcie poniżej), wykręcić polaryzator, a następnie włożyć holder. Cała akcja trwa kilkanaście sekund. Wkręcanie polaryzatora w pierścień jest bardzo szybkie, ale lepiej robić to gołymi rękami, aby mieć pewność, że filtr wkręciliśmy dobrze i nie wypadnie gdzieś w trakcie pracy. Dzięki temu, że filtr mocuje się w pierścieniu, holder nadal pozwala na założenie trzech dodatkowych filtrów, a więc w sumie czterech. Przy wyborze polaryzatora mamy nieco tańszą opcję CPL PRO i lepszą, ale nieco droższą wersję NC CPL, który posiada większą liczbę powłok przeciwodblaskowych.
8. Mocowanie filtrów: Filtry ND
LEE
Mocowanie filtrów ND odbywa się zawsze w pierwszym slocie. Filtry są podklejone gąbką, która izoluje dostęp niechcianego światła, co ma duże znaczenie przy długich ekspozycjach. Filtr chodzi dość luźno, więc można go szybko wyjąć w razie potrzeby. Holder LEE jest tak wyprofilowany, aby można było bez problemu operować filtrem, chwytając za wystające rogi, co jest bardzo dobrym i wygodnym rozwiązaniem i należy za nie angielskiego producenta pochwalić.
NISI
Włożenie filtra w pierwszy slot nie przysparza większych problemów ale trzeba pilnować aby włożyć filtr właściwie. Tak, aby gąbka znajdująca się po wewnętrznej stronie była umieszczona dobrą stroną. Pilnowanie tego jest pewną niedogodnością, bo gąbka nie jest symetryczna ze wszystkich stron. Ważne, żeby filtr umieścić w holderze bokami, na których gąbka nie dochodzi do krawędzi. Jeśli włożymy filtr nieodpowiednią stroną, to chodzi on z dużym oporem. Wyjęcie filtra jest trochę trudniejsze niż w systemie LEE. Aby go wyjąć najlepiej zdjąć holder, lub wyjąć inne filtry. Jeśli ktoś wykonuje dużo zdjęć z użyciem filtrów ND, może to być trochę uciążliwe.
9. Mocowanie filtrów: filtry połówkowe
LEE i NISI
Mocowanie filtrów w obydwu systemach wygląda prawie identycznie. Jedyną różnicą jest opór przy ich wsuwaniu i wysuwaniu. Filtry NISI chodzą ciężej, ale biorąc pod uwagę, że są cięższe i szklane, to chyba lepiej, że chodzą odrobinę ciężej.
10. Ceny
LEE
Cena filtrów LEE jest wysoka. Nie będę tutaj wypisywał całego cennika, bo to znajdziecie na stronach sklepów internetowych, ale podam orientacyjne ceny za podstawowe części zestawu, aby każdy mógł sobie porównać.
Pierścień: ok 220 zł
Holder: ok 330 zł
Filtr Polaryzacyjny LEE + adapter: ok 1800 zł
Filtr połówkowy: ok 420-650 zł
Filtr ND: ok 500 zł
Razem: pierścień + holder + 3 filtry = ok 3270-3500 zł.
Zwróćmy uwagę, że ponad połowę ceny generuje zakup koszmarnie drogiego polaryzatora o średnicy 105 mm! Gdyby nie on ceny byłyby zbliżone.
NISI
Koszt filtrów NISI również jest wysoki, nawet nieco wyższy niż LEE, stąd utarło się, że NISI są drogie. To nie do końca prawda, bo dużo zależy od tego co się kupi i w jakiej ilości. Drogie są połówki, ale często udaje się oszczędzić na innych częściach zestawu, przez co koszt jest znacznie niższy. W systemie NISI mamy do wyboru również tańsze wersje holderów (V2 zamiast V5) czy tańszy polaryzator.
Pierścień (wraz z Holderem V5 PRO i filtrem polaryzacyjnym NC CPL): ok 720 zł
Filtr połówkowy: ok 650-670 zł
Filtr ND: ok 630 zł
Razem: pierścień + holder + 3 filtry = 2000-2020 zł.
11. Podsumowanie
Obydwaj producenci robią dobre filtry, a każdy system ma swoje wady i zalety. Ważne, aby każdy potencjalny użytkownik – znając obydwa systemy sam świadomie wybrał ten, który mu najbardziej odpowiada. Dla mnie decyzja nie była łatwa, bo po kilku latach pracy z filtrami LEE byłem przyzwyczajony do niezłego działania tego systemu i miałem wszystko obcykane. A zmiana systemu na inny zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem i zadawałem sobie pytanie czy nowe filtry będą tak dobre jak obecne?
Po czasie stwierdzam, że okazały się zdecydowanie lepsze. Zdecydowałem się na system NISI z kilku powodów. Od LEE odstraszały mnie zawsze najbardziej trzy rzeczy, które w mojej pracy są bardzo istotne: bandycka cena polaryzatora (którego dość często używam) i beznadziejne jego mocowanie, łatwość na zarysowania filtrów oraz wieczne problemy z przecieraniem wilgoci. Te trzy rzeczy są akurat w NISI świetnie dopracowane i one zdecydowały o moim wyborze.
System LEE notuje według mnie plusy w dziedzinach mniej istotnych, takich jak: lepiej rozwiązane pudełka i saszetki do przechowywania, łatwiejsze operowanie filtrami ND w holderze, nieco niższa cena za pojedynczy filtr, czy niższa waga. Z ważnych dziedzin tylko mniejsza łamliwość jest według mnie sporą ich zaletą.
Wchodząc w NISI bałem się szkła, które jest podatne na tłuczenie – całkiem słusznie zresztą, bo w krótkim czasie miałem mały wypadek, w wyniku którego trzy filtry upadły na kamienie i stłukły się w drobny mak. Szkło jest również cięższe, więc przy większej liczbie posiadanych filtrów wyraźnie czuć wzrost wagi naszego szpeju. Przy odrobinie uwagi można się jednak ze szkłem zaprzyjaźnić, bo filtry NISI są naprawdę świetnie wykonane i każdemu wahającemu się przed wyborem odpowiedniego systemu serdecznie je polecam.
15 Comments
~Piotr · 13 września, 2017 o 8:07 pm
Ciekawe, jak to się ma do Cokina …
Karol Nienartowicz · 13 września, 2017 o 8:13 pm
Mam system Cokina w szufladzie, ale to niższa półka. Nie tylko w kwestii samej jakości optycznej filtrów, ale również mocowania holdera, wyboru akcesoriów itd. Tylko cenowo wygląda to nieźle.
~Adrian · 13 września, 2017 o 8:46 pm
Dzięki za głos w tej sprawie, obecnie pracuję na systemie Cokin Z-Pro ale trzeba jednak jednak iść do przodu, wybór nie jest prosty ale znajomi fotografowie mają podobne zdanie po pracy z systemem NiSi. Rzetelna recenzja poparta doskonałymi pracami. Dzięki i pozdrawiam!
~Dariusz · 13 września, 2017 o 8:56 pm
Bardzo dobry test
Od paru dni zamiana z systemu Lee na Nisi
Zaowazyl różnice
Choć filt polaryzacyjny Nisi do systemu 14-24 nikkor daje nie ciekawe efekty
Ale to duże pole do polaryzacji Wiec wybaczam 🙂
Ogólnie zadowolony jestem z Nisi
~Mariusz Milewski · 13 września, 2017 o 11:06 pm
Ja używam Hitecha, a ostatnio odkryłem ich system Firecrest. Zbudowany podobnie jak Nisi, ale jednak ma kilka ulepszeń, choć według mnie mocowanie holdera do przejściówki powinno być lepiej dopracowane. Ciekawe jak Hitech wyglądałby w takim teście polowym u profesjonalisty – cenowo chyba jest podobnie do Nisi. Używałeś Hitecha?
Karol Nienartowicz · 15 września, 2017 o 9:31 am
Hitecha używałem w czasach przed Firecrestowych. Był to słaby system z okropnie barwiącymi filtrami. Cieszę się, że coś się w tej sprawie zmienia.
~Ryszard · 15 września, 2017 o 7:07 am
Używałem systemu Lee ale przeszedłem juz dawno na Hitecha.
Powód? Robię dużo na długich czasach i ich system holdera z nakładkami blokującymi przecieki światła uważam za najlepszy na rynku. Operowanie polarem jest podobne jak w NISI. Kręci się kółeczkiem z boku holdera.
Druga kwestia to zafarb od filtrów ND. Filtry Firecrest systemu Hitech praktycznie nie dają zafarbu co bardzo mnie denerwowało nawet w sławnym Big Stopperze Lee.
Ciekaw jestem Twoich opinii Karolu. Czy miałeś okazję korzystać z Hitecha?
Karol Nienartowicz · 15 września, 2017 o 9:32 am
Korzystałem z filtrów Hitech w czasach przed Firecrestowych. Był to dość słaby system z okropnie barwiącymi filtrami. Ale z tego co mówią użytkownicy tego systemu sporo się ostatnio u nich zmieniło 🙂
~Łukasz S · 3 października, 2017 o 4:05 pm
Dzięki za ten poradnik. Zaoszczędziłem dużo czasu dzięki Twojej pracy!
Karol Nienartowicz · 3 października, 2017 o 4:44 pm
Super słyszeć! Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się pomóc 🙂
Zbyszek Pietrakowski · 6 maja, 2018 o 8:53 am
Używałem różnych producentów filtrów , jednak zdecydowanie polecam NISI z takich powodów jak łatwość obsługi i jakoś optyczną. Kupowanie tańszych systemów finalnie wyjdzie drożej ponieważ przyjdzie moment na zakup filtrów dobrej jakości optycznej. Pozwoli to zaoszczędzić czas, nerwy i poprawić jakość swoich zdjęć. Nic tak nie denerwuje jak przebarwienia na fotografiach, których nie usuniemy i z tego powodu cała sesja jest do kosza, a powtórzenie takiej sesji może okazać się nie możliwe, lub bardzo odległe czasowo.
Paweł · 18 czerwca, 2018 o 5:37 pm
Bardzo rzeczowa i pomocna recenzja,
A ja mam pytanie o przechowywanie filtrów,
Które etui wybrać, wacham się między saszetką Lee (na 10 filtrów z holderem) a etui Nisi (10 filtrów), Z jednej strony Nisi to większa sztywność i bezpieczeństwo, ale pewnie większa waga (drugie etui na holder + polaryzator), Lee to saszetka na cały system, ale wydaje się mniej sztywna i pewna. Nie widziałem tego na żywo, więc może jakaś rada. Co wybrać? Jakie są Twoje doświadczenia?
Dawid · 4 października, 2018 o 11:21 am
Super recenzja, czy używałeś systemu Benro?
Ania · 25 września, 2019 o 4:21 pm
Cześć wielkie dzięki za wpis dla nas !
KRZYSZTOF · 26 października, 2019 o 8:02 pm
Czy Masz jakieś doświadczenia z filtrami Hitech, które wydają się tańsze od opisanych przez Ciebie?
Według mnie filtr połówkowy szary 10x15cm dobrze się sprawdza w plenerze, ale być może z innych da radę wyciągnąć więcej?
Ps. Książka super, zdjęcia także! Gratuluję