Irix 11 mm to ultraszerokokątny obiektyw do aparatów posiadających matrycę pełnoklatkową. Jego kąt widzenia to aż 126 stopni! Jest to obiektyw rektilinearny – zawierający korektę zniekształceń dystorsji beczkowatej, dzięki czemu pozwala uniknąć charakterystycznych dla bardzo szerokiego kąta wykoślawień fotografowanych obiektów. W poniższym tekście postaram się krótko omówić ten obiektyw pod kątem praktycznego wykorzystania w fotografii krajobrazowej. Nie jest moim celem pisanie zaawansowanej recenzji albo, nie daj Boże, testu. Te przeczytacie na stronach prowadzonych przez fachowców od tych spraw np. na Optycznych.
Obiektyw otrzymałem od dystrybutora Next77 na miesiąc. Niestety akurat na okres beznadziejnej wczesnowiosennej pogody, przez co nie miałem zbyt wielu okazji na jego bardziej zaawansowane wykorzystanie – szczególnie w górach, gdzie przeważała w tym okresie brudnośniegowa chlapa i błoto. Ale nawet kilka plenerów wystarczyły do zapoznania się z tą konstrukcją i pozwoliły wykształcić własną opinię na jej temat.
Wygląd i waga
Obiektyw jest nieduży i bardzo poręczny. Otrzymujemy go w sztywnym pokrowcu zapinanym na zamek, który nieźle chroni, ale łatwo się brudzi. Obiektyw z obu stron zabezpieczony jest dekielkami. Przednia soczewka jest wypukła i osłonięta wbudowanym tulipanem, na który nakłada się większy przedni dekielek. Waga obiektywu wynosi 815 g, więc nie ma tragedii.
Wygląd Irixa jest bardzo atrakcyjny – od początku podoba mi się design tej firmy, więc wizualnie sprzęt jest naprawdę przyjemny. Nieco ascetyczny, niemal w całości czarny, z wyróżniającymi się czytelnymi białymi napisami. Pierścień ustawiania ostrości chodzi z należytym oporem i nie śliga się w palcach. Po ręcznym ustawieniu ostrości można ją zablokować – bardzo się to przydaje!
Cena
Nie ma na rynku zbyt dużego wyboru obiektywów ultraszerokokątnych, więc oferta Irixa wydaje się bardzo rozsądna. Za metalową wersję Blackstone – dedykowaną dla fotografii pejzażu zapłacimy około 2500 zł. To naprawdę niezła cena. Obiektyw w lżejszej wersji Firefly kupimy poniżej 2000 zł, ale do krajobrazu zdecydowanie warto zaopatrzyć się w Blackstone.
Filtry
Ze względu na budowę obiektywu nie ma opcji nakręcania filtrów na przednią soczewkę. Chcąc korzystać z filtrów połówkowych z przodu musimy zainwestować w ogromny holder NiSi 180 mm, który jest dedykowany tylko dla tego konkretnego obiektywu (koszt ok 1000 zł). Holder nakłada się na wbudowany w obiektyw tulipan i dokręca, aby nie spadał. Do pracy potrzebujemy wówczas filtrów o szerokości 180 mm – koszt każdego z nich to prawie 1700 zł! Łatwo więc policzyć, że cena podstawowego zestawu z 2-3 filtrami (w krajobrazie konieczne będą minimum dwie połówki: soft i hard, oraz przynajmniej jeden filtr ND) wyniesie co najmniej 4000 zł.
Istnieje natomiast możliwość mocowania filtrów od strony bagnetu – obiektyw posiada tylny slot o rozmiarach 30×30 mm. Choć dla fotografów krajobrazu to średnio wygodne rozwiązanie, bo jest ograniczone i niezbyt wygodne – wymaga odkręcenia obiektywu przy każdej zmianie płytki. Ograniczeniem są również dostępne filtry – do dyspozycji mamy tylko wydłużające ekspozycję filtry ND oraz polaryzator. Niewątpliwą zaletą filtrów jest ich niewielka cena (niecałe 30 zł za zastaw zawierający 3 sztuki).
Podsumowując: filtry to największa bolączka tego typu obiektywów. Nie jest to żadna wada Irixa, a wszelkich konstrukcji ultraszerokokątnych. Filtry nakładane od strony bagnetu mają ograniczone możliwości i są niezbyt wygodne w użyciu, ale tanie. Znowu holdery zakładane na przednią soczewkę nie są kompatybilne z żadnym innym obiektywem i mają wielkie rozmiary (18 cm szerokości!), a wraz z zestawem filtrów znacznie przewyższają ceną sam obiektyw. Posiadanie systemu filtrów oczywiście jest bardzo przydatne ze względu na szerokie możliwości, ale regularne targanie takiej ilości szpeju w góry może być bardzo uciążliwe – nie tylko ze względu na wagę, ale przede wszystkim z powodu nieporęcznych rozmiarów. Instalacja tego zestawu to nie jest szybka akcja jak przy filtrach 100 mm – warto o tym pamiętać. Pozostaje zatem się męczyć lub korzystać z bracketingu, bo nie ma jednego najlepszego rozwiązania. Wszystkie zdjęcia w tekście zostały wykonane bez filtrów oraz bez bracketnigu – z jednego naświetlania.
Użytkowanie Irixa w plenerze
Obiektyw jest uszczelniany i ma aluminiowo-magnezową obudowę (wersja Blackstone), więc teoretycznie możemy użytkować go w trudnych warunkach atmosferycznych – nie miałem jednak okazji dokładniej tego sprawdzić. Jednak sam fakt uszczelniania i metalowa obudowa desygnuje obiektyw jako podstawowe szkło dla tych pejzażystów, którzy lubią bardzo szerokie ujęcia. Irix oferuje tylko jedną ogniskową – 11 mm, która daje niesamowity kąt widzenia 126 stopni! Sprzęt o takich możliwościach sprawdzi się więc w Tatrach i innych górach wysokich, w lasach,przy fotografowaniu pejzażu z wyrazistym pierwszym planem oraz wszędzie tam, gdzie potrzeba bardzo szerokiego ujęcia, a panoramowanie niekoniecznie się sprawdzi.
Jedną z najważniejszych cech, która wpływa na wygodę użytkowania Irixa (czy raczej niewygodę) jest konieczność ręcznego ustawiania ostrości. Wymaga to pewnej precyzji, więc najwygodniej pracować aparatem na statywie, albo, fotografując podczas górskiej wędrówki, ustawić ostrość na nieskończoność i ją zablokować. Jest to rzecz uciążliwa, choć dzięki dużej głębi ostrości nie nastręcza aż takich trudności jak przy obiektywach o węższym zakresie. Warto jednak kontrolować ostrość co jakiś czas, bo zdarza się, że podczas wędrówki możemy ją zgubić. Nauczony doświadczeniami z przeszłości mam nawyk sprawdzania ostrości po każdym zrobionym zdjęciu – przy Irixie się to dobrze sprawdza.
Aberracje
Tym co wyraźnie rzuca się w oczy na zdjęciach są aberracje chromatyczne, które mocno widać, nie tylko na samych brzegach, choć tam najwyraźniej. Poniższe zdjęcia wykonywałem przy przesłonie f/8-f/16 – zakresie, z którego korzystam zwykle podczas pracy. Na kontrastowych częściach, np. krawędziach drzew widać znaczne kolorowe obwódki. Dobra wiadomość jest taka, że w znacznym stopniu da się je usunąć podczas obróbki w Lightroomie czy Camera RAW. Na drugim zdjęciu porównanie ze zdjęciem tego samego motywu zrobionym obiektywem Canon 16-35 f/4, z którego korzystam na co dzień.
Podsumowanie
? Oczywiście największą zaletą obiektywu jest ten szerooooki zakres widzenia, który tworzy niesamowitą dynamikę – ogniskowa 11mm naprawdę jest genialna.
? Dla mnie najistotniejsza okazała się ostrość, utrzymująca się niemal w całym kadrze (lekkie mydło jedynie na rogach, ale akceptowalne).
? Mimo nieznacznych wad typowych dla tego typu obiektywów zdjęcia z Irixa wyszły bardzo dobrze – a to jest przecież najważniejsze. Nie numerki w tabelkach, ale realne efekty.
? Metalowa, uszczelniana obudowa.
? Rozsądna cena i dwie wersje – tańsza Firefly i droższa Blackstone.
? Największa niedogodność przy użytkowaniu obiektywy to problemy z sensownym systemem filtrów. Albo drogie i wielkie, albo tanie i małe, ale uciążliwe w użyciu.
? Pewnym minusem są mocne aberracje, które jednak w większości przypadków da się usunąć lub osłabić.
? Z powodu wielu warstw soczewek nieco słaba praca pod słońce, odblaski tworzą się nawet gdy słońce jest z boku i łatwo je przeoczyć w plenerze. Warto zwracać na to uwagę.
? Konieczność ręcznego ostrzenia
2 Comments
Ucando · 15 czerwca, 2021 o 10:29 am
Bardzo konkretny post, obiektyw dokładnie opisany, za to właśnie cenię twojego bloga, zawsze dowiem się z niego wszystkiego co najważniejsze. Pozdrawiam i do następnego 😀
szwayko · 30 grudnia, 2023 o 9:03 pm
Mam ten szkło od jakiegoś czasu. Była dobra promocja na niego. Mam też irixa 15mm. Co do filtrów lubię robić na ND1000 itp. Ja mam Canony R i do nich jest są adaptery EF/RF tzw drop-in. Dowolne szkło Canon EF na korpusie RF filtrójesz sobie. Kupiłem zestaw JJC jest tam ND2-500 i o dziwo jest dobra jakość. Można też kupić stały ND1000 firmy Meike. Nie ma też problemów z odblaskami itp.